To już
druga Wielkanoc z rzędu, gdy nie ma bazi w wazonie ani kurczaka w święconce.
Atmosfera też jest inna. Ale to co jest najważniejsze jest przecież niezmienne
– Pan Jezus Zmartwychwstał bez względu na miejsce i ludzi. Także i my tutaj w
Bugisi mogliśmy być świadkami Jego ukrzyżowania, cierpienia a potem
Zmartwychwstania. Pragnę więc się z Wami podzielić krótko jak wyglądała
Wielkanoc na Misji Bugisi gdzie posługuję.
Wielki Czwartek,
rozpoczynające Triduum to dla mnie przede wszystkim dzień wdzięczności za
wszystkich moich znajomych kapłanów. W Bugisi tego dnia odbyła
się uroczysta Msza Święta, podczas której kapłani obmyli stopy 12 osobom jak to
uczynił Pan Jezus podczas ostatniej wieczerzy.
W
Wielki Piątek odbyła się główna Droga Krzyżowa na terenie Parafii. Przez
godzinę towarzyszyliśmy Panu Jezusowi w jego drodze krzyżowej przez naszą
Bugisyńską pół-pustynie. Przyszło bardzo dużo osób, choć nie wszyscy z pobudek
religijnych. Przychodzili także osoby innych wyznań po prostu obejrzeć
„przedstawienie”. Bardzo mnie poruszyła także Adoracja Krzyża, gdy patrzyłam na
dzieci, młodzież, starszych, którzy z wielką czcią i wzruszeniem podchodzili
„na klęczkach” by ucałować stopy Pana Jezusa. Jak wielka wiara jest w tych
prostych ludziach! Niejednokrotnie się tego dnia zawstydziłam!
W Wielką Sobotę popołudniu dopiero przygotowałyśmy naszą skromną święconkę, w
której znalazło się kilka kolorowych jajek, dzięki ozdobom przysłanym w paczce
z Polski. W zamrażarce znalazłyśmy
jeszcze jakiś kawałek wędzonki z Polski, zostawiony na okazje Śniadania
Wielkanocnego. Więc kulinarnie było wszystko gotowe. Jeszcze tylko kilka
telefonów do Polski, do rodziny i do przyjaciół i byłyśmy gotowe na tą niezwykłą
noc, WIELKĄ NOC! Ale... o godz. 6pm
czyli 2h przed rozpoczęciem Wigilii Pachalnej przyszło niecodzienne w Bugisi, oberwanie
chmury. Lało kolejne 4 godziny – na zewnątrz było wszystko zalane po kostki. Co chwilę
wyłączali i włączali prąd. Z mojej pięknego afrykańskiego, świątecznego
kompletu nici – musiałam wyciągnąć zimowe ubranie z szafy. Nie martwcie się,
nie tylko Wy nie mieliście dobrej pogody na święta. Ja chyba byłam ubrana podobnie jak wy. Ok, u
was było może 5*C, u nas 18*C ale dla mnie odczuwalne jak wasze 5*. A więc
ubrałam się w ciepłe spodnie, kurtkę z podpinką, grube skarpetki i buty górskie
(pożyczone od Joli) a na szyi gruba chusta. Wigilia Paschalna odbywała się w
kościele zewnętrznym więc dodatkowo wiało i naprawdę było zimno! To nie
przeszkodziło nam jednak powitać Zmartwychwstałego! Liturgia była przepiękna a tym bardziej że 80
osób dorosłych przyjęło Chrzest Święty i Pierwszą Komunię. Niezwykły był widok starszych
babć idących o lasce do źródła, gdzie
zostaną ochrzczone a potem ze wzruszeniem przyjmujące Pierwszą Komunię.
Pierwsza Komunia Święta |
Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego przyniosła
kolejne 60 chrztów tym razem dzieci. Niezmiernie się cieszyłam gdy pośród
maluchów przyjmujących ten sakrament wyłapałam kilkoro dzieci, które
przyjęłam na świat.
W sumie w tą Wielkanoc w całej Parafii czyli nie tylko w głównym kościele ale we wszystkich kaplicach dojazdowych chrzest przyjęło 250 osób :)
z Moniką :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz