Niby w niedziele mam wolne ale gdy jest taka potrzeba to
wołają mnie do pomocy. Tak było i dziś – wyciągnęli mnie z Mszy o 8.30. Okazało
się, że przyszła właśnie 16 letnia dziewczyna, w pierwszej ciąży, 9 miesiąc,
pełne rozwarcie i położenie ... miednicowe zupełne. Stópki na wychodzie . Najpierw
wykonałam dużą episiotomię a potem zaczęliśmy z rodzić. Dziewczyna parła dosyć
dobrze. Doszliśmy do łopatek, po drodze odwinęłam 3 razy pępowinę zawiniętą
wokół obu pachwin i wokół brzucha. To nie rokowało dobrze na przyszłość tym
bardziej że smółka już była jak przyszłam. Na dodatek – zarzucone rączki, których nie cierpię i
ciężko mi je zawsze uwolnić. Udało się ale została głowa, z którą było trochę
problemów. Doszła Siostra Emmanuela i pomogła urodzić głowę. Był problem z
łożyskiem więc ona się nim zajęła a ja próbowałam przywrócić na ziemię tego
małego mężczyznę – urodził się na 2 punkty. I znowu poligon – kilkuminutowa walka
o życie – wrócił! I tak płakał, chyba żeby wszyscy usłyszeli tą dobrą nowinę. Odwiedziłam
ich po południu na oddziale położniczym – mały zaczął łapać brązowy kolor i
fajnie płakał a potem ssał mleko od mamy. Musiałam też trochę nakrzyczeć na
mamę bo jej winy było w tym dużo. Nie
mogła u nas rodzić! – w czasie ciąży zdiagnozowaliśmy położenie miednicowe i
dobrze wiedziała, że może urodzić tylko w szpitalu i tylko przez cięcie
cesarskie. Miała się przygotować. Ale wraz z rodziną uknuła inny plan – dwa dni
w domu siedziała ze skurczami i dopiero gdy nóżki dziecka dochodziły do wychodu
– zdecydowali się ją przywieźć do nas bo wiedzieli, że będzie musiała wtedy
urodzić na miejscu u nas i nikt jej do szpitala nie zawiezie bo będzie za późno.
Nieodpowiedzialność totalna! Gdy rozmawiałam o tym z jej rodziną i z nią samą
każdy tylko się uśmiechał pod nosem, okazując zadowolenie z udanego planu. Co
usłyszałam? "Bahati Nzuri. Mungu
alitusaidia!" –w j.suahili – „To Szczęście! Pan Bóg nam dopomógł.” Wyszłam. Brak
mi było słów na taką reakcję. Chyba nigdy nie zrozumiem tej kultury i niektórych zwyczajów ...
Po rannym porodzie zbadałam jeszcze druga pacjentkę w
pierwszej ciąży, która przyjęta została na salę porodową rano, z dobrą
czynnością skurczową. Było 8 cm rozwarcia ale zaniepokoiła mnie „dziwna”, nie skrócona szyjka od strony spojenia
łonowego. Zmierzyłam miednicomierzem miednicę choć nie jestem w tym dobra.
Wymiary były takie trochę „naciągnięte” i to mi dało do myślenia ale dałam
jej trochę czasu. Poszłam do domu i popołudniu intuicja mi mówiła by iść ją
zbadać jeszcze. Intuicja to w gruncie rzeczy dobra rzecz – miała rację , często
ją ma. W badaniu wewnętrznym okazało się że dziecko nie idzie tak jak powinno –
tzw. asynlityzm tylny czyli szew strzałkowy przy kości łonowej - mogłam to
wybadać dopiero teraz bo rano przodowało dużo wód płodowych – nie zauważyłam
nic podejrzanego w szwach bo ciężko było do nich w ogóle dojść. Teraz asynklityzm
był bardzo widoczny. Dziewczyna pojechała do szpitala na cięcie cesarskie –
przy tej odmianie nieprawidłowości ułożenia – jedyną opcją jest cięcie cesarskie.
Przy opcji przedniej jest łatwiej bo gdy główka dotrze do próżni rodzi się już
normalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz